Niedziela, godz. 12.00, lekki mróz i słońce, zaś temperatura wody w ozorkowskim zalewie ledwo przekraczająca kilka stopni Celsjusza. Dla morsów z ozorkowskiego Klubu Sportowego "Grucha" to idealne warunki na….. zimową kąpiel. Ubrani wyłącznie w czapki, rękawiczki i stroje kąpielowe traktują zanurzenie w lodowatej wodzie nie tylko jako świetną rozrywkę, ale również dawkę pozytywnej energii i zdrowia.
W całym kraju, także w powiecie zgierskim, od późnej jesieni do wczesnej wiosny, akweny zapełniają się miłośnikami tej ekstremalnej odmiany kąpieli. Na czym polega fenomen morsowania? – Najważniejsza jest dobra zabawa – mówi Sylwia Jaworska z Morsy Ozo – Klub Sportowy Grucha. – Jednak nie zapominajmy o obserwacji własnego ciała. Zrozumienie reakcji organizmu pozwala na przypływ energii, witalności i zdrowia. Hartujemy swoje organizmy, by nie chorować. Nie od dziś wiadomo, że krioterapia jest świetnym sposobem na wiele schorzeń i regenerację po kontuzjach. Nie chcemy bić rekordów, nam chodzi o eksplozję endorfin.
Ozorkowskie morsy zażywają zimowych kąpieli od trzech lat. Zaczęło się od Sylwii Jaworskiej, która zmobilizowała innych. Z czasem grupa się rozrosła. – Każdy kto morsował sam, wie że dobra ekipa to podstawa. Są wśród nas tacy, którzy jeden sezon nas obserwowali, a w kolejnym postanowili z nami morsować – mówi pani Sylwia. Najmłodszy morsik z Ozorkowa miał 8 lat, a najstarszy 69.
– Największym wydarzeniem naszej sekcji była organizacja zeszłorocznego morsowania dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Również w tym roku planujemy wspólne morsowanie – dodaje Sylwia Jaworska. Ozorkowskie morsy zapraszają do udziału w wydarzeniu zarówno tych, którzy chcą morsować, jak i tych, którzy wolą robić zdjęcia z plaży, bo wiadomo morsowanie bez zdjęcia się nie liczy. Link do wydarzenia macie tutaj: https://fb.me/e/50ZWeSHsL
Dla wszystkich, którzy chcą zacząć przygodę z morsowaniem mamy kilka porad Adama Nieckarza, byłego ratownika w Harcerskim Klubie Ratowniczym „Adrenalina” o tym jak właściwie przygotować się do lodowatej kąpieli.
Czy są jakieś przeciwwskazania dla osób, które chcą morsować?
Morsowanie to zdecydowanie same korzyści zdrowotne pod warunkiem, że nie mamy wyraźnych przeciwskazań zdrowotnych głównie spowodowanych problemami z krążeniem lub chorobami układu nerwowego. Jeśli wiemy, że mamy takie problemy najlepiej skonsultować się najpierw z lekarzem. Ja na przykład jestem posiadaczem tylko jednej nerki i przed „wkręceniem” się w morsowanie upewniłem się telefonicznie u swojego lekarza czy nie jest to przeciwskazaniem. Wiedziałem, że jednorazowe, krótkie zanurzenie krzywdy mi nie wyrządzi, ale wolałem mieć pewność zanim zacząłem robić to regularnie.
Czy przed wejściem do wody należy się rozgrzać?
Są dwie szkoły. Jestem zwolennikiem tej żeby na początku, zanim poznamy dobrze swoje możliwości w zimnej wodzie, wchodzić zawsze rozgrzanym. Tutaj jednak trzeba uważać, żeby rozgrzania nie pomylić z przegrzaniem. Rozgrzewka powinna być mało intensywna. Chodzi o to żeby pobudzić lepiej nasze krążenie. Taka rozgrzewka powinna trwać 10-20 minut, a jej intensywność ograniczać się do braku spocenia się i zadyszki.
Czy do wody wchodzimy w samym stroju kąpielowym, czy trzeba zadbać o docieplenie dłoni i głowy?
Tutaj także są dwie szkoły. Nie zgodzę się z teorią, że prawdziwe morsowanie musi odbywać się bez czapki i rękawiczek. Zaczynałem klasycznie, w czapce, rękawiczkach, butach i w pozycji „na jeńca” czyli z rękami założonymi za głowę. Z czasem jednak zacząłem czerpać coraz więcej przyjemności z morsowania i potrzebowałem wzmocnić doznania, dlatego czapkę i rękawiczki zostawiam na brzegu, bo zanurzam się cały i daje mi to dużo satysfakcji i przyjemności. Natomiast jest jedna rzecz, z której nie zrezygnuję. Są to buty neoprenowe. Bez nich bardzo bolą mnie stopy od zimna i zamiast czerpać przyjemność, skupiam się tylko na tym, a potem mam problem z dogrzaniem stóp. Znam jednak bardzo dużo osób, które nie mają z tym problemu, więc to kwestia indywidualna. Polecam zacząć od wejścia w czapce, rękawiczkach i zwykłych butach, a następnie stopniowo rezygnować z dodatkowych elementów odzieży.
Ile możemy spędzić czasu w takiej lodowatej kąpieli?
Od 1 minuty do 3 godzin, bo tyle wynosi rekord Valeriana Romanowskiego i to nie w wodzie, a w basenie z samym lodem. Oczywiście to także kwestia indywidualna. Powinniśmy słuchać swojego organizmu i nie bić na siłę rekordów. Oczywiście nie możemy wychodzić od razu kiedy czujemy się niekomfortowo, bo nie zdążymy nawet zanurzyć kolan. Najlepiej wejść zdecydowanym krokiem zanurzając się do pasa, i później stopniowo zanurzać się głębiej regulując przy tym oddech i uspokajając naturalne uczucie lekkiej paniki. Mniej więcej po dwóch minutach uda nam się uspokoić organizm i wtedy siedzimy w wodzie do momentu kiedy nasze ciało daje sygnał do wyjścia. Takim sygnałem będzie szybszy oddech, którego nie możemy uspokoić, drżenie mięśni, słabe samopoczucie, opadnięcie z sił. Jeśli tylko te objawy się pojawią to powinniśmy wyjść. Pierwszy raz to zazwyczaj 3-5 minut. Potem oczywiście z każdym wejściem obserwujemy reakcje organizmu i możemy ten czas wydłużać. Nie ma też co przesadzić za pierwszym razem, bo wyjście z wody to nie koniec. Potem jeszcze trzeba się ubrać i wrócić do domu.
Jak często można morsować?
Raz w tygodniu to takie minimum żeby można było mówić o regularności i oczekiwać korzyści dla naszego organizmu. Na początek nie ma co wchodzić dzień po dniu, warto dać organizmowi odpocząć, bo wbrew pozorom to duży wysiłek. Z czasem jednak sami chcemy więcej i częściej, bo to jest wręcz uzależniające. Znam wiele osób, które morsują codziennie i chwalą sobie. Podkreślę raz jeszcze, bo to bardzo ważne: morsowanie to sztuka słuchania swojego organizmu. Jak już zaczniemy to potem sami będziemy sobie odpowiadać na większość pojawiających się pytań.
O tym jak świetna panuje atmosfera podczas wspólnego morsowania, możecie zobaczyć na poniższym filmie.